Jeśli liczyć Baszczyńskiego, Cotrę, Brzyskiego, Dwaliszwilego i Teodorczyka, Polonia straciła zimą połowę podstawowego składu. Na zdrowy rozum, po takiej rewolucji powinna wiosną w szybkim tempie zjeżdżać w okolice środka tabeli, ale jakoś ciągle nie jesteśmy przekonani, że do tego dojdzie. Zawsze w takich momentach przypomina nam się Rafał Grzyb, Piotr Świerczewski albo piłkarze ŁKS-u. Ci wszyscy, którzy nie mieli prawa dać sobie rady w lidze, bo nie trenowali, bo zamiast kopać piłkę chodzili na aerobik albo biegali gdzieś po parkach, a ostatecznie i tak nie odstawali. To, co zdarzy się w tej lidze jest nie do przewidzenia, więc i potencjał Polonii trudno dziś rozszyfrować. A jednocześnie trudno go przekreślać.